W pobliskim Kościele Pamięci od wtorkowego południa wystawiona jest księga kondolencyjna. W kolejce do wpisania się niemal cały czas stoi kilkadziesiąt osób. Jedni zamieszczają tam swoje przemyślenia dotyczące ostatnich wydarzeń, inni są oszczędni w słowach.

- Wpisałam tylko swoje imię. Żadne słowa nie są w stanie opisać tego co się stało. Wszystko brzmi absurdalnie, śmiesznie - przyznała jedna z mieszkanek Berlina. - Napisałem, że to była straszna katastrofa, w której zginęli niewinni ludzie, to przerażające - mówił inny mieszkaniec.

Weihnachtsmarkt, czyli świąteczny jarmark na Breitscheidplatz, nadal nie działa. Przy każdym z zamkniętych straganów palą się znicze. Są też kartki, a nawet całe tablice z napisami "dlaczego" czy "nie zmienicie niczego tym strasznym aktem. Akceptujemy waszą religię, wy akceptujcie naszą, bo to nasz kraj".

W środę kwiaty w miejscu tragedii złożyli niemieccy policjanci, a także przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej oraz poseł Kukiz'15 ze Szczecina, Sylwester Chruszcz. - Moim obowiązkiem jako mieszkańca Pomorza Zachodniego i jako posła jest być tutaj i oddać hołd naszemu rodakowi oraz innym ofiarom tej tragedii. W czasie tego jarmarku był tutaj również mój syn. Przyjechałem tutaj także dla niego - mówił parlamentarzysta.

Do ataku w stolicy Niemiec doszło w poniedziałkowy wieczór. Zamachowiec, porwaną wcześniej ciężarówką, wjechał w tłum ludzi zgromadzonych na jarmarku w centrum Berlina. Zginęło 12 osób, w tym polski kierowca tira: uprowadzony i brutalnie zabity przez sprawcę. Rannych zostało 48 osób.