"Berlin to dopiero początek", "przyjmijcie islam albo umrzecie", czy "Nie ma boga poza Allahem". Kartki o takiej treści znaleziono w budynku sądu rejonowego w niemieckim Gütersloh. O sprawie informuje dziennik "Die Welt".
Służby w Bielefeld wszczęły śledztwo w sprawie podburzania mas i szukają świadków zdarzenia. Nie wiadomo czy mają one bezpośredni związek z zamachem przeprowadzonym w poniedziałek w Berlinie. Wiadomo natomiast, że Tunezyjczyk podejrzewany o atak kontaktował się z islamistami mieszkającymi w Niemczech i był znany niemieckim służbom.
Wcześniejsze informacje mediów potwierdził minister odpowiedzialny za land Nadrenia Północna-Westfalia. Podano, że mężczyzna ubiegał się w Niemczech o azyl, ale jego wniosek został w lipcu odrzucony. Nie udało się go jednak deportować ze względów formalnych - mężczyzna nie miał dokumentów, a tunezyjskie władze podawały w wątpliwość deklarowane obywatelstwo. Mężczyzna z Nadrenii do Berlina przeniósł się w lutym tego roku. Wiadomo, że używał różnych nazwisk.
W poniedziałkowym zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie zginęło 12 osób, a blisko 50 zostało rannych. Jedna z ofiar śmiertelnych to polski kierowca ciężarówki, którego pojazd wykorzystano do przeprowadzenia ataku.