Trudno jest wybaczyć, ale jeszcze trudniej będzie zapomnieć o tym co się stało w Berlinie - mówią Polacy mieszkający w stolicy Niemiec.
Jak tłumaczyli naszemu reporterowi na Breitscheidplatz, pojawili się tam z potrzeby serca.
- Jestem wstrząśnięta tym co się dzieje, co się stało tutaj. - Przyszliśmy i łączymy się w bólu z rodzinami tych ofiar, łącznie z rodziną polskiego kierowcy. Mieszkamy w Berlinie. Przeżyć to tutaj na miejscu razem z pozostałymi mieszkańcami Berlina - mówili zebrani w miejscu tragedii.
Zamach terrorystyczny wpłynął na poczucie bezpieczeństwa wśród berlińczyków.
- Bardzo dziwne uczucie. Kompletnie inaczej to wygląda niż wczoraj. - W głębi duszy jestem roztrzęsiona, obawiam się i patrzę za siebie. Ale nie wolno po sobie tego pokazywać, że się boimy. W dzielnicy w której mieszkamy ja się czuję bezpieczniej - mówią mieszkańcy Berlina.
W poniedziałkowy wieczór rozpędzony TIR wjechał w uczestników jarmarku bożonarodzeniowego. 23-latek podejrzany o przeprowadzenie zamachu we wtorek został zwolniony z aresztu. Śledczy twierdzą, że prawdziwy sprawca katastrofy jest wciąż na wolności i może być niebezpieczny. Stąd też na ulicach Berlina pojawiło się więcej funkcjonariuszy, podobnie jak w całym regionie i na terenach przygranicznych z Polską.
Według relacji młodych Polaków, służby pojawiły się na miejscu tragedii w ciągu kilku chwil i rozpoczęła się akcja ratunkowa.