Oddanie szczecińskiej spalarni odpadów do użytku opóźnia się o dwa lata - kilka dni temu wykonawca znów przesunął termin. Mimo to, jej prezes regularnie, od pięciu lat, dostaje premie od prezydenta Szczecina - łącznie to już ponad 200 tysięcy złotych.
Decyzja o kolejnej ewentualnej premii dla prezesa Tomasza Lachowicza ma zapaść na początku przyszłego roku. Jeśli jednak o północy pierwszego stycznia spalarnia nie będzie działać - Piotr Krzystek będzie musiał szukać pieniędzy nie na premię, a zwrot unijnej dotacji.
Lachowicz wyklucza czarny scenariusz. - Spalarnia ma działać od 31 grudnia od za pięć dwunasta i będzie działać. Jeśli ona nie ruszy 1 stycznia, podam się do dymisji - zapowiada Lachowicz.
Mimo, że spalarnia wciąż nie działa, a terminy naglą - prezydent Krzystek mówi, że jest zadowolony. - Ponieważ to projekt niesamowicie zaawansowany technologicznie. trudno porównać tego typu zadania z czymkolwiek innym - podkreśla Piotr Krzystek.
Podsumowując: Dwa lata poślizgu, widmo zwrotu unijnej dotacji, proces sądowy z pierwszym wykonawcą, który zszedł z placu budowy. Za co więc premie?
- Nagroda jest za rzetelne wykonywanie swoich obowiązków - odpowiada prezydent Szczecina.
Spalarnia ma kosztować około 700 milionów złotych. Blisko 300 to unijne dofinansowanie.