Proszą o pomoc i większe zaangażowanie Unii Europejskiej. Kilkadziesiąt osób zebrało się na Jasnych Błoniach. Protestowali przeciwko dyktaturze Aleksandra Łukaszenki na Białorusi.
Wciąż rozmawiamy z naszymi bliskimi, którzy żyją na Białorusi - opowiada Anton Koipish, uczestnik szczecińskiej manifestacji.
- Opowiadają, że oni mają nastrój iść do końca. Ja mam nadzieję, że tak będzie. Kilka dni temu dyktator innego państwa Putin powiedział, że on już sformułował specjalne ekipy osób, żeby w razie czego pomóc dyktatorowi Łukaszenko zostać przy władzy. Jest prawdopodobieństwo, że Łukaszenka naprawdę teraz się boi - mówił Koipish.
W tym samym czasie rozpoczęły się protesty na Białorusi. W okolicy Banku Narodowego, gdzie mieścił się przed II wojną światową polski konsulat, protestuje obecnie kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Uczestnicy protestów domagają się ustąpienia z urzędu prezydenta Aleksandra Łukaszenki oraz rozpisania nowych wolnych wyborów.
W stolicy kraju trwają akcje solidarności ze studentami Uniwersytetu Lingwistycznego. W sobotę do budynku tej uczelni wtargnęli funkcjonariusze milicyjnego OMONU-u, a prezydent Aleksander Łukaszenka groził, że studenci, którzy będą protestować, zostaną powołani do wojska. Gotowość przyjęcia białoruskich studentów zadeklarowały już uczelnie z Czech i Polski.
W najbliższą środę premier Mateusz Morawiecki ma spotkać się z liderką opozycji białoruskiej - Swiatłaną Cichanouską. Tematem rozmowy będzie obecna sytuacja na Białorusi.