Tylko do Feniksa, przy ulicy Zamkniętej codziennie trafia od dwóch do czterech osób. Mimo to, w placówce zajętych jest jedynie połowa łóżek - teraz jest tam 70 osób. To przez obostrzenia.
W czasie epidemii bezdomni przechodzą najpierw obserwację, a potem - gdy trafią do schroniska - nie mogą wychodzić na zewnątrz.
- W tej chwili funkcjonują dwa takie przejściowe pomieszczenia, one są pełne, ale mamy dalej miejsca. Na izolatoriach mamy 120 osób. Na terenie Szczecina, przy ul. Dąbrowskiego mamy też ogrzewalnię, która opiekuję się tymi osobami przez całą dobę. Zachowuje się tam wszystkie restrykcje - zapewnia Arkadiusz Oryszewski, prezes towarzyszenia Feniks.
Ale każdy uzyska pomoc. Ci, którzy zdecydują się na pobyt w schronisku, rozumieją procedury.
- Jest wszystko w porządku; tak, jak trzeba... - powiedział jeden z pensjonariuszy.
Aby wezwać pomoc do osoby potrzebującej: dzwońmy pod 112.