W Kijowie brakuje jedzenia w sklepach, nie ma paliwa na stacjach benzynowych i nie można się wydostać z miasta - tak to, co dzieje się w stolicy Ukrainy, relacjonują najbliżsi Aleksandry.
Teraz rodzina chce do miasta ściągnąć rodziców dziewczyny, ale nie jest to łatwe - mówi Aleksandra.
- Moi rodzice czekają na wyjazd z Kijowa, bo teraz nie ma na to szans. Są pozrywane mosty, uszkodzone drogi, brakuje też benzyny. Ciężko jest dojechać do dworca - mówi Aleksandra.
13-latka z babcią zatrzymały się u rodziny. Pod dach przyjęła je ciocia Bogdana z rodzicami, która do Szczecina przyjechała kilka miesięcy temu. Jak mówi, trudno jej patrzeć na to, co się dzieje teraz w jej kraju. Osiedle na którym mieszkała w Kijowie zostało zbombardowane.
- Nikt nie wierzył, że to naprawdę się stanie, że wybuchnie wojna. Ale spójrzmy na to, co dzieje się od 8 lat na Ukrainie. Nadal trudno w to uwierzyć, wszyscy się tego bali - mówi Pani Bogdana.
Rodzina Aleksandry nie ma na razie planu, gdzie docelowo zamieszka, czy zostaną w Szczecinie czy może pojadą do innego kraju. O tym zadecydują dopiero, gdy z Kijowa uda się wydostać jej rodziców.