Trwa szacowanie strat i ustalanie przyczyn pożaru hali magazynowej w Goleniowie. Ogień w obiekcie przy ul. Tartacznej pojawił się około godziny 22.
O godz. 6 pożar został ugaszony. W tej chwili na miejscu przebywa jeden zastęp dozorujący pogorzelisko dla bezpieczeństwa.
Straciliśmy dobytek życia - mówili naszemu reporterowi właściciele.
- Straciliśmy pracę, straciliśmy miejsce, nie wiemy co dalej będzie. Nie wiem, nie mogę teraz rozmawiać, przepraszam - mówi Monika Kaczmarczyk. - Głupie komentarze, pytania o ubezpieczenie. Ludzie nie mają pojęcia. 15 lat to prowadziliśmy, nigdy nic się nie stało. Jak się czyta takie komentarze, płakać się chce. Całą noc nie spaliśmy z żoną, jesteśmy nieprzytomni. Straż stanęła na wysokości zadania, przyjechali w cztery minuty. Gdyby nie to, nie wiem co by tu się stało, pewnie spaliłaby się cała hala. Ktoś z sąsiadów zauważył, że się pali, zadzwonił i szybko przyjechała straż i policja - wszyscy byli pomocni. Hala nie jest moja - my to wynajmujemy. Ostatnią część stanowiły odpady. To była nasza działalność prowadzona od 15 lat i teraz wszystko straciliśmy, mamy same problemy - mówią Kaczmarczykowie.
W szczytowym momencie pożarem objęte było około 900 metrów kwadratowych budynku magazynowego.
W hali płonęły m.in. tworzywa sztuczne, farby i lakiery. Nikomu nic się nie stało.
Straciliśmy dobytek życia - mówili naszemu reporterowi właściciele.
- Straciliśmy pracę, straciliśmy miejsce, nie wiemy co dalej będzie. Nie wiem, nie mogę teraz rozmawiać, przepraszam - mówi Monika Kaczmarczyk. - Głupie komentarze, pytania o ubezpieczenie. Ludzie nie mają pojęcia. 15 lat to prowadziliśmy, nigdy nic się nie stało. Jak się czyta takie komentarze, płakać się chce. Całą noc nie spaliśmy z żoną, jesteśmy nieprzytomni. Straż stanęła na wysokości zadania, przyjechali w cztery minuty. Gdyby nie to, nie wiem co by tu się stało, pewnie spaliłaby się cała hala. Ktoś z sąsiadów zauważył, że się pali, zadzwonił i szybko przyjechała straż i policja - wszyscy byli pomocni. Hala nie jest moja - my to wynajmujemy. Ostatnią część stanowiły odpady. To była nasza działalność prowadzona od 15 lat i teraz wszystko straciliśmy, mamy same problemy - mówią Kaczmarczykowie.
W szczytowym momencie pożarem objęte było około 900 metrów kwadratowych budynku magazynowego.
W hali płonęły m.in. tworzywa sztuczne, farby i lakiery. Nikomu nic się nie stało.