Minister środowiska Henryk Kowalczyk zapowiedział w radiowej "Jedynce", że we wtorek na posiedzeniu Rady Ministrów przedstawi projekt ustawy, która ma wprowadzić bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące prowadzenia składowisk odpadów.
- Od dwóch miesięcy przygotowujemy stosowne akty prawne, więc to nie jest tak, że obudziliśmy się po ostatnich pożarach. Mam nadzieję na szybki proces legislacyjny - dodał.
Kowalczyk wyjaśniał, że problem ten jest znany od dawna i trzeba zmienić przepisy. - Zwykle mechanizm polega na tym, że firma ma zezwolenie na przewóz surowców wtórnych. W związku z tym, że mechanizmy kontroli nie są doskonałe, to pod płaszczykiem przywożenia surowców wtórnych przywozi się odpady i składuje się je. Ponadto brakuje precyzyjnych uregulowań dotyczących kontroli składowisk. Same zezwolenia na prowadzenie są w rękach starostów, co nie jest dobrym rozwiązaniem, bo różnie to bywa z egzekucją - tłumaczył minister.
Zdaniem Kowalczyka, w Polsce mamy do czynienia z mafią śmieciową. - Na pewno w Zgierzu był to proceder przemyślany i zaplanowany wcześniej. Tu nie mam wątpliwości, bo nie było żadnej segregacji, żadnego recyklingu. Było zezwolenie na rok pozwalające na zgromadzenie takiej ilości odpadów i porzucenie tego. Takie właśnie mechanizmy powodują, że widać, że jest to proceder zaplanowany. Nie wiem czy zaplanowany był pożar, ale na pewno nie chodziło o recykling i przetwarzanie, tylko o zgromadzenie i porzucenie odpadów - tłumaczył szef resortu środowiska.
Premier Mateusz Morawiecki przypomniał na Twitterze, że polecił, by w związku z ostatnimi pożarami na wysypiskach uzupełnić wtorkowy porządek obrad Rady Ministrów o punkt w tej sprawie. "Nie możemy pozwalać, by przestępcy truli nas, nasze dzieci i niszczyli środowisko" - napisał premier.
Według różnych statystyk, w ostatnim czasie doszło do 60-70 pożarów wysypisk śmieci, między innymi w Zgierzu i Trzebini. W poniedziałek wieczorem ogień wybuchł we wsi Wszedzień koło Mogilna w województwie kujawsko-pomorskim.
Kowalczyk wyjaśniał, że problem ten jest znany od dawna i trzeba zmienić przepisy. - Zwykle mechanizm polega na tym, że firma ma zezwolenie na przewóz surowców wtórnych. W związku z tym, że mechanizmy kontroli nie są doskonałe, to pod płaszczykiem przywożenia surowców wtórnych przywozi się odpady i składuje się je. Ponadto brakuje precyzyjnych uregulowań dotyczących kontroli składowisk. Same zezwolenia na prowadzenie są w rękach starostów, co nie jest dobrym rozwiązaniem, bo różnie to bywa z egzekucją - tłumaczył minister.
Zdaniem Kowalczyka, w Polsce mamy do czynienia z mafią śmieciową. - Na pewno w Zgierzu był to proceder przemyślany i zaplanowany wcześniej. Tu nie mam wątpliwości, bo nie było żadnej segregacji, żadnego recyklingu. Było zezwolenie na rok pozwalające na zgromadzenie takiej ilości odpadów i porzucenie tego. Takie właśnie mechanizmy powodują, że widać, że jest to proceder zaplanowany. Nie wiem czy zaplanowany był pożar, ale na pewno nie chodziło o recykling i przetwarzanie, tylko o zgromadzenie i porzucenie odpadów - tłumaczył szef resortu środowiska.
Premier Mateusz Morawiecki przypomniał na Twitterze, że polecił, by w związku z ostatnimi pożarami na wysypiskach uzupełnić wtorkowy porządek obrad Rady Ministrów o punkt w tej sprawie. "Nie możemy pozwalać, by przestępcy truli nas, nasze dzieci i niszczyli środowisko" - napisał premier.
Według różnych statystyk, w ostatnim czasie doszło do 60-70 pożarów wysypisk śmieci, między innymi w Zgierzu i Trzebini. W poniedziałek wieczorem ogień wybuchł we wsi Wszedzień koło Mogilna w województwie kujawsko-pomorskim.