We francuskim Senacie rozpoczęła się debata nad reformą podwyższającą wiek emerytalny z 62 do 64 lat.
Senatorowie obiecują, że debata na ustawą emerytalną będzie przebiegała spokojniej, niż w Zgromadzeniu Narodowym. „Przychodzimy do tej izby z prostym celem: zbudowanie jasnego kompromisu w sprawie emerytur dla Francuzów” - powiedział podczas rozpoczęcia posiedzenia wyższej izby parlamentu minister finansów publicznych, Gabriel Attal. Według obserwatorów, kontrolowany przez prawicę Senat poprze rządową reformę, forsując jednak kilka poprawek dotyczących zatrudnienia starszych pracowników i emerytur dla matek.
Nie zaspokaja to jednak żądań protestujących, którzy grożą sparaliżowaniem kraju, jeśli rząd nie wycofa całego projektu. „Paraliż pogrążyłby kraj w kryzysie, którego można jeszcze uniknąć. Sparaliżowanie kraju stwarza ryzyko katastrofy ekologicznej, rolniczej, sanitarnej i humanitarnej za kilka miesięcy” - ostrzegł rzecznik rządu Olivier Véran.
Słowa te zostały odczytane jako oznaka słabości ze strony władz przed kolejną rundą protestów 7 marca. Tego dnia w całym kraju spodziewane są gigantyczne demonstracje oraz początek bezterminowych strajków w sektorach transportu i energii. Pracę mają też przerwać nauczyciele, urzędnicy, śmieciarze i kurierzy.