Miasto przeprasza, związkowcy mówią, że może dojść do "epidemii choroby". To najnowsze komentarze po kolejnych zwolnieniach lekarskich nauczycieli ze szczecińskich przedszkoli.
W środę do pracy nie przyszła większość pracownic placówki w Dąbiu, od poniedziałku podobnie jest w jednym z przedszkoli na 26 Kwietnia.
Większość nauczycieli z Przedszkola nr 43 w Dąbiu ma zwolnienia do końca tygodnia. Na co dzień placówka zajmuje się ponad setką dzieci, zajmuje się nimi kilkanaście osób, a w środę zaledwie kilka.
- Przedszkole jest otwarte, ale dziś rodzice zabrali wszystkie dzieci - mówi Marta Kufel z Urzędu Miasta. - Placówka działa, jednak w ograniczonym wymiarze i prosimy rodziców o w miarę możliwości zapewnienie opieki we własnym zakresie, za co przepraszamy. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest trudna dla każdej ze stron.
Nie ma gwarancji, że do podobnej sytuacji nie dojdzie w kolejnych szczecińskich przedszkolach. Szefowa szczecińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego Maria Świerczek nie potwierdza, że za falą zwolnień stoi ZNP.
- Klimat mamy taki, jaki jest. Nauczyciel jest człowiekiem, też ma prawo do choroby. Nie powiem czy to jest protest. Każde nasze działanie można ubrać w szaty protestu - stwierdziła Świerczek.
- Czy chce Pani powiedzieć, że fakt, iż z dnia na dzień w przedszkolu na Pogodnie zachorowało kilkanaście nauczycielek, a po dwóch dniach w przedszkolu w Dąbiu kilka, to jest przypadek? - zapytał reporter Radia Szczecin.
- Być może - odpowiedziała Świerczek.
Jak dodała Świerczek, na razie chorują pracownicy przedszkoli, ale nie ma gwarancji, że epidemia nie rozszerzy się na nauczycieli szkoły podstawowej czy średniej.
Większość nauczycieli z Przedszkola nr 43 w Dąbiu ma zwolnienia do końca tygodnia. Na co dzień placówka zajmuje się ponad setką dzieci, zajmuje się nimi kilkanaście osób, a w środę zaledwie kilka.
- Przedszkole jest otwarte, ale dziś rodzice zabrali wszystkie dzieci - mówi Marta Kufel z Urzędu Miasta. - Placówka działa, jednak w ograniczonym wymiarze i prosimy rodziców o w miarę możliwości zapewnienie opieki we własnym zakresie, za co przepraszamy. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest trudna dla każdej ze stron.
Nie ma gwarancji, że do podobnej sytuacji nie dojdzie w kolejnych szczecińskich przedszkolach. Szefowa szczecińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego Maria Świerczek nie potwierdza, że za falą zwolnień stoi ZNP.
- Klimat mamy taki, jaki jest. Nauczyciel jest człowiekiem, też ma prawo do choroby. Nie powiem czy to jest protest. Każde nasze działanie można ubrać w szaty protestu - stwierdziła Świerczek.
- Czy chce Pani powiedzieć, że fakt, iż z dnia na dzień w przedszkolu na Pogodnie zachorowało kilkanaście nauczycielek, a po dwóch dniach w przedszkolu w Dąbiu kilka, to jest przypadek? - zapytał reporter Radia Szczecin.
- Być może - odpowiedziała Świerczek.
Jak dodała Świerczek, na razie chorują pracownicy przedszkoli, ale nie ma gwarancji, że epidemia nie rozszerzy się na nauczycieli szkoły podstawowej czy średniej.
- Przedszkole jest otwarte, ale dziś rodzice zabrali wszystkie dzieci - mówi Marta Kufel z Urzędu Miasta.