Politycy porównują polską aferę taśmową do amerykańskiej afery Watergate z lat '70.
Nagranie kompromitującej rozmowy szefa MSW i prezesa NBP ujawnił w sobotę tygodnik "Wprost".
Według nagrania, Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Belka mieli zawrzeć układ: przed wyborami Bank wesprze finansowo państwo w zamian za dymisję ministra finansów.
- Ujawnienie taśm nie służy rządowi - komentuje poseł SLD Tadeusz Iwiński. - Gdyby to się potwierdziło, to byłaby kwestia ogromnie bulwersująca. W polskich warunkach byłaby rzędu afery Watergate.
Według byłego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, obaj rozmówcy powinni zostać zdymisjonowani.
- Jeżeli najważniejsze osoby w państwie są podsłuchiwane to znaczy, że służby podległe ministrowi Sienkiewiczowi albo nie działają albo działają przeciwko jemu samemu - uważa Gowin.
Z kolei poseł PO Stefan Niesiołowski uważa, że przestępstwo mógł popełnić autor nagrania. - Nagrywanie rozmów to jest przestępstwo, czyli zdobycie tych materiałów uzyskano w drodze przestępstwa, chyba że była zgoda prokuratury. Jeżeli tak, wykorzystywanie i posługiwanie się tymi materiałami jest nielegalne - stwierdził Niesiołowski.
Premier Donald Tusk na poniedziałek zapowiedział konferencję prasową.
Rozmowa Sienkiewicza i Belki miała odbyć się rok temu, kilka miesięcy później szef rządu w ramach rekonstrukcji gabinetu zdymisjonował ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego.
Według nagrania, Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Belka mieli zawrzeć układ: przed wyborami Bank wesprze finansowo państwo w zamian za dymisję ministra finansów.
- Ujawnienie taśm nie służy rządowi - komentuje poseł SLD Tadeusz Iwiński. - Gdyby to się potwierdziło, to byłaby kwestia ogromnie bulwersująca. W polskich warunkach byłaby rzędu afery Watergate.
Według byłego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, obaj rozmówcy powinni zostać zdymisjonowani.
- Jeżeli najważniejsze osoby w państwie są podsłuchiwane to znaczy, że służby podległe ministrowi Sienkiewiczowi albo nie działają albo działają przeciwko jemu samemu - uważa Gowin.
Z kolei poseł PO Stefan Niesiołowski uważa, że przestępstwo mógł popełnić autor nagrania. - Nagrywanie rozmów to jest przestępstwo, czyli zdobycie tych materiałów uzyskano w drodze przestępstwa, chyba że była zgoda prokuratury. Jeżeli tak, wykorzystywanie i posługiwanie się tymi materiałami jest nielegalne - stwierdził Niesiołowski.
Premier Donald Tusk na poniedziałek zapowiedział konferencję prasową.
Rozmowa Sienkiewicza i Belki miała odbyć się rok temu, kilka miesięcy później szef rządu w ramach rekonstrukcji gabinetu zdymisjonował ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego.