W Stanach Zjednoczonych dziewiąty dzień protestów po śmierci George’a Floyda. Setki tysięcy osób manifestowały na ulicach amerykańskich miast. W Waszyngtonie znacznie zwiększono liczebność funkcjonariuszy Gwardii Narodowej i sił bezpieczeństwa.
Do protestów doszło wczoraj w kilkudziesięciu miastach. W zdecydowanej większości miały one pokojowy charakter.
W Waszyngtonie tysiące osób demonstrowały pod hasłem "Bez sprawiedliwości nie ma pokoju". Protestujący klękali i kładli się na ulicach. Służby porządkowe dały pokaz siły. Na skrzyżowaniach rozlokowano pojazdy wojskowe, blokując niektóre ulice wokół Białego Domu. W centrum miasta pojawiły się liczne jednostki Gwardii Narodowej, policji oraz służb federalnych. Niektórzy protestujący wzywali funkcjonariuszy, by opuścili swoje stanowiska. Ustawieni w kordonach żołnierze i policjanci nie reagowali. W stolicy USA było na tyle spokojnie, że władze miasta przesunęły godzinę policyjną z 19:00 na 23:00.
Sekretarz obrony Mark Esper sprzeciwił się publicznie użyciu żołnierzy służby czynnej do zaprowadzania porządku. Jednak po wizycie w Białym Domu cofnął swoją wcześniejsza decyzję o rozpoczęciu wycofywania jednostek wojskowych z Waszyngtonu.
Były sekretarz obrony w rządzie Donalda Trumpa, generał James Mattis, ostro skrytykował wykorzystanie wojska do tłumienia protestów. Generał zarzucił prezydentowi, że nawet nie próbuje jednoczyć Amerykanów, tylko pogłębia podziały. "To są konsekwencje trzech lat bez dojrzałego przywództwa" - stwierdził były szef Pentagonu. Prezydent Donald Trump odpowiedział na krytykę ze strony byłego szefa Pentagonu, nazywając go najbardziej przereklamowanym generałem na świecie.
W Waszyngtonie tysiące osób demonstrowały pod hasłem "Bez sprawiedliwości nie ma pokoju". Protestujący klękali i kładli się na ulicach. Służby porządkowe dały pokaz siły. Na skrzyżowaniach rozlokowano pojazdy wojskowe, blokując niektóre ulice wokół Białego Domu. W centrum miasta pojawiły się liczne jednostki Gwardii Narodowej, policji oraz służb federalnych. Niektórzy protestujący wzywali funkcjonariuszy, by opuścili swoje stanowiska. Ustawieni w kordonach żołnierze i policjanci nie reagowali. W stolicy USA było na tyle spokojnie, że władze miasta przesunęły godzinę policyjną z 19:00 na 23:00.
Sekretarz obrony Mark Esper sprzeciwił się publicznie użyciu żołnierzy służby czynnej do zaprowadzania porządku. Jednak po wizycie w Białym Domu cofnął swoją wcześniejsza decyzję o rozpoczęciu wycofywania jednostek wojskowych z Waszyngtonu.
Były sekretarz obrony w rządzie Donalda Trumpa, generał James Mattis, ostro skrytykował wykorzystanie wojska do tłumienia protestów. Generał zarzucił prezydentowi, że nawet nie próbuje jednoczyć Amerykanów, tylko pogłębia podziały. "To są konsekwencje trzech lat bez dojrzałego przywództwa" - stwierdził były szef Pentagonu. Prezydent Donald Trump odpowiedział na krytykę ze strony byłego szefa Pentagonu, nazywając go najbardziej przereklamowanym generałem na świecie.