Firma Arriva szykuje rozwiązania systemowe, które pozwolą lepiej kontrolować kierowców pod kątem zażywania narkotyków.
Jak powiedziała rzeczniczka spółki Joanna Parzniewska, przewoźnicy Arrivy zostaną przeszkoleni w zakresie rozpoznawania oznak wpływu narkotyków, a kierowcy - przetestowani.
- Wychodzimy z założenia, że skoro standardowe działania, zgodne z prawem nie zadziałały, musimy w trosce o bezpieczeństwo pasażerów podjąć działania niestandardowe. Stąd, mimo że mamy świadomość istniejącej luki prawnej w tym zakresie, taką decyzję podjęliśmy. Działania, które określa prawo, są po prostu niewystarczające. Jeżeli pracownik nie zgodzi się na przeprowadzenie badania, zostanie odsunięty od swoich obowiązków. Nie wyruszy w trasę - powiedziała Joanna Parzniewska.
Rzeczniczka Arrivy podkreśla, że zgodnie z prawem dyspozytor może wezwać patrol policji, jeśli ma uzasadnione podejrzenie, że kierowca jest pod wpływem substancji psychoaktywnych.
- Kierowca, zgłaszając się do dyspozytora, pobierając dokumenty, był oceniany wizualnie przez dyspozytora. Jeżeli zachowywał się niestandardowo lub wykazywał jakiekolwiek niepokojące oznaki, był odsuwany od pracy, nie siadał za kierownicą autobusu. Niestety w obu tych przypadkach kierowca rozmawiał rano z dyspozytorami i nie wykazywał żadnych niepokojących sygnałów - dodała rzecznik Arrivy.
We wtorek przed południem kierowca miejskiej linii 181 na ul. Klaudyny uderzył w cztery samochody i latarnię. Jedna z pasażerek trafiła do szpitala. 25-latek został zatrzymany, gdy test wykazał w jego organizmie obecność narkotyków. Wynik ma potwierdzić badanie krwi.
Dwa tygodnie temu inny kierowca Arrivy staranował bariery i wypadł z mostu Grota-Roweckiego. Zginęła jedna z pasażerek, a 18 zostało rannych, w tym kilku ciężko.
Miasto Stołeczne Warszawa zdecydowało o zawieszeniu współpracy z przewoźnikiem do czasu zapewnienia odpowiednich procedur bezpieczeństwa.
Działania, które określa prawo, są po prostu niewystarczające. Jeżeli pracownik nie zgodzi się na przeprowadzenie badania, zostanie odsunięty od swoich obowiązków. Nie wyruszy w trasę - powiedziała Joanna Parzniewska.
- Kierowca, zgłaszając się do dyspozytora, pobierając dokumenty, był oceniany wizualnie przez dyspozytora. Jeżeli zachowywał się niestandardowo lub wykazywał jakiekolwiek niepokojące oznaki, był odsuwany od pracy, nie siadał za kierownicą autobusu. Niestety w obu tych przypadkach kierowca rozmawiał rano z dyspozytorami i nie wykazywał żadnych niepokojących sygnałów - dodała rzecznik Arrivy.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Niestety Arriva powiela niemoc Trzaskowskiego który twierdził że prawo jest niedoskonałe. Nie wiem co miał na myśli ale umowa Stolicy z tą firmą pozwala na przeprowadzanie takich kontroli kierowców... Standardowe zachowanie Trzaskowskiego - jak Sejm nie uchwali to nie oddam kamienic mieszkańcom ani nie sprawdzę kierowcy autobusu ! Czyli pomiędzy słowami Kandydat na Prezydenta mówi jasno - Jak Bruksela pozwoli to zrobię !
Dziękuję za takiego "towarzysza" !!
Pokaż podstawę prawną na jakiej pracodawca ma kontrolować pracowników na obecność środków odurzających. Może co najwyżej wezwać policję, jak ma uzasadnione podejrzenie i pracownik nie wyrazi zgody na badanie - i dlatego nasze prawo jest w tej kwestii kiepskie. Z resztą, pracownik może przyjść do pracy trzeźwy - co nie znaczy, że będzie w niej trzeźwy do końca. Przykładów nie brakuje.
Typowy pisowiec ignoruje przepisy prawa także pytanie się go o podstawę prawną mija się z celem.
przy okazji sprawdźcie TRZASKOWSKIEGO I NITRASSSSA !!!!