Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk powiedział, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - w sprawie Turowa - nie wziął pod uwagę potrzeb energetycznych Polski.
W poniedziałek unijny Trybunał nałożył na Polskę karę w wysokości 500 tysięcy euro dziennie za niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w Turowie, czego domagały się Czechy. Krytycznie do tej decyzji wiceszef dyplomacji odniósł się w Polskim Radiu 24.
Wiceszef dyplomacji mówił, że Trybunał nie może uniemożliwiać Polsce zaspokajania podstawowych potrzeb społecznych, a do takich - jak zauważył - należą dostawy energii. Piotr Wawrzyk dodał, że unijny Trybunał nie wziął pod uwagę także społecznych skutków swojej decyzji, a zakład utrzymuje dziesiątki tysięcy ludzi.
Wiceminister Piotr Wawrzyk powiedział, że zawarcie porozumienia z Czechami jest mało prawdopodobne przed wyborami parlamentarnymi w tym kraju. Wybory do Izby Poselskiej czeskiego parlamentu mają odbyć się 8 i 9 października. Wiceszef dyplomacji powiedział, że sondaże są na tyle wyrównane, że każda sprawa może mieć znaczenie dla ugrupowań starających się o władzę.
Piotr Wawrzyk dodał, że kopalnia w Turowie na pewno nie zostanie zamknięta. Jej zamknięcie określił jako niemożliwe do realizacji.
O tym, że nie będzie zamknięcia kopalni węgla brunatnego, zapewnił też w komunikacie rząd. "Od początku stoimy na stanowisku, że wstrzymanie prac kopalni w Turowie zagrozi stabilności polskiego systemu elektroenergetycznego" - napisano w oświadczeniu. "Miałoby to negatywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego dla milionów Polaków oraz w szerszym zakresie - dla całej Unii Europejskiej. Jej zamknięcie oznaczałoby też ogromne problemy dla życia codziennego" - napisał w komunikacie opublikowanym na stronie kancelarii premiera rzecznik rządu Piotr Mueller.
Zdaniem wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta, Polska nie zdołała udowodnić, że zaprzestanie wydobycia węgla w Turowie mogłoby uniemożliwić dostawy energii cieplnej i wody pitnej na obszarze Bogatyni i Zgorzelca, powodując zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców tego obszaru.
Wniosek o wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie do Komisji Europejskiej i do TSUE złożyły Czechy. Według strony czeskiej wydobycie w Turowie negatywnie wpływa na środowisko terenów leżących po czeskiej stronie granicy. W maju TSUE przychylił się do wniosku Czechów i nakazał wstrzymanie wydobycia do momentu wydania orzeczenia. Czesi żądali wtedy od Polski 5 milionów euro dziennie kary na rzecz budżetu UE, jeżeli Polska niezaprzestanie wydobycia. Polska złożyła wniosek zmierzający do uchylenia tego postanowienia. Od tamtej pory trwają polsko-czeskie negocjacje.
Wiceszef dyplomacji mówił, że Trybunał nie może uniemożliwiać Polsce zaspokajania podstawowych potrzeb społecznych, a do takich - jak zauważył - należą dostawy energii. Piotr Wawrzyk dodał, że unijny Trybunał nie wziął pod uwagę także społecznych skutków swojej decyzji, a zakład utrzymuje dziesiątki tysięcy ludzi.
Wiceminister Piotr Wawrzyk powiedział, że zawarcie porozumienia z Czechami jest mało prawdopodobne przed wyborami parlamentarnymi w tym kraju. Wybory do Izby Poselskiej czeskiego parlamentu mają odbyć się 8 i 9 października. Wiceszef dyplomacji powiedział, że sondaże są na tyle wyrównane, że każda sprawa może mieć znaczenie dla ugrupowań starających się o władzę.
Piotr Wawrzyk dodał, że kopalnia w Turowie na pewno nie zostanie zamknięta. Jej zamknięcie określił jako niemożliwe do realizacji.
O tym, że nie będzie zamknięcia kopalni węgla brunatnego, zapewnił też w komunikacie rząd. "Od początku stoimy na stanowisku, że wstrzymanie prac kopalni w Turowie zagrozi stabilności polskiego systemu elektroenergetycznego" - napisano w oświadczeniu. "Miałoby to negatywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego dla milionów Polaków oraz w szerszym zakresie - dla całej Unii Europejskiej. Jej zamknięcie oznaczałoby też ogromne problemy dla życia codziennego" - napisał w komunikacie opublikowanym na stronie kancelarii premiera rzecznik rządu Piotr Mueller.
Zdaniem wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta, Polska nie zdołała udowodnić, że zaprzestanie wydobycia węgla w Turowie mogłoby uniemożliwić dostawy energii cieplnej i wody pitnej na obszarze Bogatyni i Zgorzelca, powodując zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców tego obszaru.
Wniosek o wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie do Komisji Europejskiej i do TSUE złożyły Czechy. Według strony czeskiej wydobycie w Turowie negatywnie wpływa na środowisko terenów leżących po czeskiej stronie granicy. W maju TSUE przychylił się do wniosku Czechów i nakazał wstrzymanie wydobycia do momentu wydania orzeczenia. Czesi żądali wtedy od Polski 5 milionów euro dziennie kary na rzecz budżetu UE, jeżeli Polska niezaprzestanie wydobycia. Polska złożyła wniosek zmierzający do uchylenia tego postanowienia. Od tamtej pory trwają polsko-czeskie negocjacje.
Dodaj komentarz 3 komentarze
Wawrzyk łże. To PiS nie wziął pod uwagę polskich potrzeb energetycznych i nie chciał doprowadzić do takiego rozstrzygnięcia sprawy, porozumienia, któe satysfakcjonowałyby zwłaszcza Czechów!
Czesi od lat apelowali, a pół roku temu wystąpili o nałożenie kar na Polskę.
i co robił PiS przez te pół roku???
NIC. NIC NIE ZROBILI,
NAWET WTEDY, GDY TSUE NAKAZAŁ ZATRZYMAĆ TURÓW.
I o co teraz pretensje?
Przecież od dawna było wiadomym, że to tylko kwestia czasu, gdy nałożą kary
Mam wrażenie że polski rząd nie do końca rzetelnie informuje o tej sprawie. Całość ciągnie się od 2016 roku, Czesi (skądinąd słusznie) uważają że kopalnia odkrywkowa obniżyła ich poziom wód gruntowych i chcieli od Polski programu naprawczego, nawet mieli plan co i jak należy zrobić i oni się odczepią. Ale my ich zignorowalismy, nie siadaliśmy do rozmów, wysmialismy propozycje planu naprawczego. Wtedy oni poszli do TSUE, Morawiecki przed negocjacjami załatwił że jest ok, potem się okazało że jednak kłamał i nie jest ok a same negocjacje skończyły się fiaskiem i, jako efekt, musimy płacić 0,3 sasina dziennie.
Nowak@ żyj dla POlski !
siara ze strony UE na maxa !