Burmistrz Szczecinka nie przyjął dymisji komendanta Straży Miejskiej. Jerzy Hardie-Douglas ukarał go upomnieniem - powiedział "Gazecie Wyborczej" rzecznik szczecineckiego magistratu, Tomasz Czuk.
Komendant Grzegorz Grondys oddał się do dyspozycji burmistrza po interwencji jego funkcjonariuszy, do której doszło trzy tygodnie temu w centrum Szczecinka. Strażnicy miejscy zatrzymali wtedy 20-letniego Grzegorza Milczarka.
Młody mężczyzna twierdzi, że funkcjonariusze wepchnęli go do radiowozu. Tam, używając gazu łzawiącego, mieli zmusić go do podpisania dokumentów. 20-latek nagrał zajście telefonem, a potem opublikował w internecie.
W związku z tą sprawą jeden ze strażników miejskich został zwolniony z pracy, a dwóch innych na polecenie burmistrza musiało wziąć urlopy.
Sprawę bada szczecinecka prokuratura. Śledczy sprawdzają, czy funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia, czy - jak uważa burmistrz Szczecinka - młodzież sprowokowała interwencję straży miejskiej.
Młody mężczyzna twierdzi, że funkcjonariusze wepchnęli go do radiowozu. Tam, używając gazu łzawiącego, mieli zmusić go do podpisania dokumentów. 20-latek nagrał zajście telefonem, a potem opublikował w internecie.
W związku z tą sprawą jeden ze strażników miejskich został zwolniony z pracy, a dwóch innych na polecenie burmistrza musiało wziąć urlopy.
Sprawę bada szczecinecka prokuratura. Śledczy sprawdzają, czy funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia, czy - jak uważa burmistrz Szczecinka - młodzież sprowokowała interwencję straży miejskiej.