Kara grzywny, areszt, a nawet postępowanie sądowe grozi za fałszywe zgłoszenia o zarażeniu koronawirusem. W ostatnich dniach policja zatrzymała kilka osób, które kłamały, że są zarażone.
W Sochaczewie mężczyzna w banku powiedział pracownikom, że jest zarażony koronawirusem. Na miejsce została wezwana policja i pogotowie. Jak poinformował oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Sochaczewie mł. asp. Agnieszka Dzik, mężczyzna powiedział policjantom, że nie jest zarażony, ale zdanie zmienił, kiedy zobaczył ratowników medycznych. Specjalną karetką pogotowia został przewieziony do szpitala zakaźnego, gdzie wykluczono u niego obecność koronawirusa. Mężczyzna nadal był agresywny i został przewieziony do policyjnego aresztu.
Telefoniczne zgłoszenie o zarażeniu koronawirusem otrzymali policjanci z Sochaczewa także w zeszłym tygodniu. Zarażona miała mieć gorączkę i kaszel. Zgłaszająca kobieta nie podała adresu chorej, ale policjantom udało się go ustalić. Kiedy przybyli na miejsce w specjalnych ochronnych kombinezonach okazało się, że kobieta od dawna leczy się na schorzenia układu oddechowego. Fałszywego zgłoszenia miała dokonać jej nietrzeźwa córka.
Również nietrzeźwy 60-latek w Zamościu twierdził, że jest zarażony koronawirusem. Do mężczyzny wezwano karetkę, bo zasłabł i doznał urazu głowy. Jak powiedziała rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie podinspektor Renata Laszczka-Rusek, policjanci musieli używać odzieży ochronnej, ale okazało się, że również w tym przypadku zgłoszenie było fałszywe.
Służby przypominają, że fałszywie informując o zarażeniu koronawirusem tracony jest nie tylko czas ratowników i funkcjonariuszy. Marnowany jest także sprzęt ochronny jak maseczki i kombinezony, który mógłby być wykorzystany dla pacjentów naprawdę potrzebujących pomocy.
Telefoniczne zgłoszenie o zarażeniu koronawirusem otrzymali policjanci z Sochaczewa także w zeszłym tygodniu. Zarażona miała mieć gorączkę i kaszel. Zgłaszająca kobieta nie podała adresu chorej, ale policjantom udało się go ustalić. Kiedy przybyli na miejsce w specjalnych ochronnych kombinezonach okazało się, że kobieta od dawna leczy się na schorzenia układu oddechowego. Fałszywego zgłoszenia miała dokonać jej nietrzeźwa córka.
Również nietrzeźwy 60-latek w Zamościu twierdził, że jest zarażony koronawirusem. Do mężczyzny wezwano karetkę, bo zasłabł i doznał urazu głowy. Jak powiedziała rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie podinspektor Renata Laszczka-Rusek, policjanci musieli używać odzieży ochronnej, ale okazało się, że również w tym przypadku zgłoszenie było fałszywe.
Służby przypominają, że fałszywie informując o zarażeniu koronawirusem tracony jest nie tylko czas ratowników i funkcjonariuszy. Marnowany jest także sprzęt ochronny jak maseczki i kombinezony, który mógłby być wykorzystany dla pacjentów naprawdę potrzebujących pomocy.