Mimo że ostatnio aura nad morzem nie sprzyja plażowaniu, ratownicy na kąpieliskach mają pełne ręce roboty. Nie tyle na morzu, co na lądzie, bo - jak się okazuje - w tym roku największym kłopotem są... zaginięcia dzieci.
Wbrew pozorom zgubienie dziecka w gąszczu parawanów nie jest trudne, a dowodem na to jest doświadczenie świnoujskich ratowników - opowiada Adam Wąsik z miejskiego kąpieliska.
- Pociechy są przeważnie bardzo energiczne, żwawe, tak że w gąszczu parawanów, plażowiczów często mylą miejsce, w którym plażowały z rodzicami i zagubione najczęściej biegną, więc przemieszczają i po prostu giną rodzicom. Myślę, że często nie jest to nawet spowodowane tym, że rodzice są nieodpowiedzialni. Radzimy, żeby nie puszczać dzieci samych do wody - dzieci często też tracą orientację przy linii brzegowej - wyjaśnia ratownik.
Sposobem na to są opaski "niezgubki", które w tym roku ratownicy rozdają w ogromnych liczbach.
- W sobotę było to około 700 i myślę, że w pierwszy weekend wakacji - około tysiąca.
Opaski można dostać przy każdym stanowisku ratowników. Wpisuje się na nich numer telefonu rodzica.
- Pociechy są przeważnie bardzo energiczne, żwawe, tak że w gąszczu parawanów, plażowiczów często mylą miejsce, w którym plażowały z rodzicami i zagubione najczęściej biegną, więc przemieszczają i po prostu giną rodzicom. Myślę, że często nie jest to nawet spowodowane tym, że rodzice są nieodpowiedzialni. Radzimy, żeby nie puszczać dzieci samych do wody - dzieci często też tracą orientację przy linii brzegowej - wyjaśnia ratownik.
Sposobem na to są opaski "niezgubki", które w tym roku ratownicy rozdają w ogromnych liczbach.
- W sobotę było to około 700 i myślę, że w pierwszy weekend wakacji - około tysiąca.
Opaski można dostać przy każdym stanowisku ratowników. Wpisuje się na nich numer telefonu rodzica.