W Moskwie policja próbuje uniemożliwić zorganizowanie demonstracji w obronie Aleksieja Nawalnego.
Podobne działania funkcjonariusze podejmują we wszystkich miastach Rosji, w których opozycja wyszła na ulice. Według portalu OVD-Info do tej pory w stolicy zatrzymano ponad 150 osób, a w całej Rosji ponad 1000.
W Moskwie policja otoczyła ulice i place w centrum miasta. Zamknięto cześć stacji metra, sklepy i restauracje. Funkcjonariusze rozpędzają każdą większą grupkę ludzi. Osoby, które mają plakaty z hasłami politycznymi lub wznoszą okrzyki, są zatrzymywani.
Uczestnicy protestów skandują: "Putin złodziej" i domagają się uwolnienia Aleksieja Nawalnego. Wśród zatrzymanych był między innymi znany publicysta i obrońca praw człowieka Nikołaj Swanidze, którego po kilkudziesięciu minutach wypuszczono na wolność.
Rosyjskie media niezależne podkreślają, że od dwóch tygodni w całym kraju organy ścigania prowadzą akcję prewencyjną. Do aresztów domowych trafili najbliżsi współpracownicy Aleksieja Nawalnego, a policja i prokuratura ostrzegają opozycjonistów przed odpowiedzialnością karną za udział w nielegalnych demonstracjach.
W Moskwie policja otoczyła ulice i place w centrum miasta. Zamknięto cześć stacji metra, sklepy i restauracje. Funkcjonariusze rozpędzają każdą większą grupkę ludzi. Osoby, które mają plakaty z hasłami politycznymi lub wznoszą okrzyki, są zatrzymywani.
Uczestnicy protestów skandują: "Putin złodziej" i domagają się uwolnienia Aleksieja Nawalnego. Wśród zatrzymanych był między innymi znany publicysta i obrońca praw człowieka Nikołaj Swanidze, którego po kilkudziesięciu minutach wypuszczono na wolność.
Rosyjskie media niezależne podkreślają, że od dwóch tygodni w całym kraju organy ścigania prowadzą akcję prewencyjną. Do aresztów domowych trafili najbliżsi współpracownicy Aleksieja Nawalnego, a policja i prokuratura ostrzegają opozycjonistów przed odpowiedzialnością karną za udział w nielegalnych demonstracjach.